Niepowtarzalny charakter Bieszczadów oraz ich urok zawsze fascynowały ludzi surowym pięknem i budziły niesłabnące zainteresowanie. Nic więc dziwnego, że tę urokliwą krainę odwiedzają co roku setki tysięcy turystów, by podziwiać wspaniałość połonin, ogrom lasów, świeżość krajobrazu, a cały szereg badaczy darzy ten region szczególnym zainteresowaniem.

        Bieszczady znał i pokochał również patron naszej szkoły Wincenty Pol, pisząc o górach niejeden raz.

 W góry! w góry, miły bracie!
Tam swoboda czeka na cię. [...]
Tutaj silniej świat oddycha,
Tu się szczerzej człek uśmiecha,
Gdy się wiosną śmieją góry. [...]
O, te skarby, te obrazy
I natury, i swobody:
Chwytaj, pókiś jeszcze młody,
Póki w sercu jeszcze rano!
Bo nie wrócą ci dwa razy,
A schwycone pozostaną... [...]


         Wincenty Pol urodził się w Lublinie 20 kwietnia 1807 roku.

        Był poetą, który obok Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego i Norwida miał być nazwany kolejnym wielkim wieszczem epoki romantyzmu.

         Był geografem – geografem nowoczesnym, niekiedy po prostu genialnym.

         Był etnografem, który wiedzę o życiu, tradycji i zwyczajach ludowych, czerpał z bezpośredniej obserwacji i doświadczeń wyniesionych z przebywania z ludem.

         Był żołnierzem, służącym wojskowo w 1831 roku w powstaniu listopadowym, a po jego upadku biorącym udział w pracach konspiracyjnych dla dobra Polski. Utrzymywał kontakty między innymi z konspiracją, przygotowującą powstanie w roku 1846, czynnie uczestnicząc w Wiośnie Ludów. Był powiązany również z powstaniem styczniowym.

         W 1833 roku Wincenty Pol po raz pierwszy przybył do Leska, do zamku Krasickich, gdyż wcześniej poznał hranbiego Ksawerego Krasickiego i zaprzyjaźnił się z nim. Była to krótka wizyta, poprzedzona jedną z pierwszych bieszczadzkich wycieczek poety – wycieczką na górę Łopiennik.

         Wincenty Pol przybył na dłużej w Bieszczady w 1836 roku. Osiadł wówczas w leskich dobrach Ksawerego Krasickiego, we wsi Kalnica, gdzie rozpoczął gospodarzyć i poświęcał czas swoim pasjom – naukom przyrodniczym i geograficznym. Tutaj też przywiózł, poślubioną w 1837 roku, żonę – Kornelię. W ciszy kalnickiego dworku, nazywanego Szumnym Dworem, powstawały liczne utwory pisarskie Pola.


 Było to w owym Kalenickim dworze —
Mgły się jesienne wieszały po borze;
Czasem jak całun przerwały się chmury,
I znowu widne po miesiącu góry.

Było to w nocy i już dobrze późno —
Z wieczora czułem, że pod koniem mięknie;
Lecz się z północy wyjaśniło pięknie,
I jasno było, chociaż było mroźno.

Chociaż już zapiał kur i załopotał,
Jeszcze w kominie płonęła buczyna,
I wierny klejnot drzymał u komina,
I ów jaz szumiał i młynek turkotał;
A z tym to szumem i turkotem razem
Biegły godziny nieujętym zdrojem,
I myśli biegły przepuszczane płazem...


        W 1838r., na prośbę Ksawerego Krasickiego, Wincenty Pol zajął się przebudową leskiego zamku Piotra Kmity. Po zakończeniu prac budowlanych napisał do Krasickiego wierszowany list.


 Po trudach i mozołach i pielgrzymkach wielu,
Owom osiadł u Ciebie zacny przyjacielu!
W zamku, który przed wieki Piotr Kmita fundował,
Gdzie się ów sławny „Diabeł Stadnicki” wychował,
Gdzie Szwed wznosił pożary i wojenne wrzaski,
Gdzie żyli Ossolińscy, a umarł Pułaski,
A kędy od pół wieku puszczyk wołał z wieży,
A wieczorem w komnaty bił rój nietoperzy.


         Gdy w 1839 roku Pol opuszczał Lesko, z ciężkim sercem rozstawał się z Ksawerym Krasickim, którego uznawał za swego dobrodzieja.

         Poetyckie wspomnienia pobytu w Bieszczadach poeta zapisał w wierszu wydanym 20 lat po opuszczeniu tej pięknej krainy. W wierszu tym jak echo powtarza się fragment zasłyszanej w Kalnicy śpiewki ludowej.


 Beskidzie graniczny! Beskidzie zielony!
Od Boga pomiędzy narody rzucony!
Coś źródła podzielił na morza, na dwoje,
O, powiedz mi, powiedz! czy jeszcze twe zdroje
Tak żywo jak dawniej i grają, i pienią?
Czy łąki się twoje jak dawniej zielenią?
Czy szumią twe lasy, jak dawniej, wesoło?
Czy trzmielą tak smukło twe świerki wokoło?
Czy sklepią się jeszcze twe buki jak wprzódy?
A jawor czy chyli się jeszcze do wody?

Beskidzie zielony! W trzy rzędy sadzony!
Beskidzie graniczny! Beskidzie kochany!
I chłodem jelenim, i mgłami owiany...
Gdzież czasy są owe, gdym konno tam hasał,
Gdym serce i oczy po tobie ja pasał?
To wąsik się ledwie na twarzy mi pisał
I świat mną jak świerkiem wyniosłym kołysał...
A dzisiaj spoglądam, Beskidzie, w twe strony
Żałośnie - jak jawor nad wodą schylony...


         8 listopada 1849 roku Wincenty Pol został mianowany profesorem geografii w Uniwersytecie Jagiellońskim. Jego wykłady geografii cieszyły się niezmiernym powodzeniem, tak, że trzeba było zakazać wstępu na uniwersytet osobom postronnym, gdyż brakowało miejsca dla studentów. Miłość do przyrody sprawiła, że Pol nie prowadził „suchych wykładów”, ale organizował ze swoimi studentami ciekawe naukowe wycieczki. Swój pierwszy wykład Pol rozpoczął wierszem „Godło życia”, stanowiącym myśl przewodnią jego nauczania.


 Twardo stanąć na przeszłości,
Jak krew ze krwi, jak ko
ść z kości,
I pami
ęcią poczcić dzieje –
A na
świat przyszły siać miłości
Ziarna wiary i nadzieje.

 To zadanie zacnej młodzi!
I ojczyźnie to się godzi!
To zadanie sztuki, śpiewu,
Mężów prawdy – i posiewu
Dobrego w ojczyźnie.

 Nie pobluźnić, nie podwoić,
Lecz miło
ścią bóle koić,
Prac
ą ducha uszlachetnić
I uwieczni
ć i uświetnić.


         Do najsłynniejszych utworów Wincentego Pola należy „Pieśń o ziemi naszej”, w której przedstawił on wszystkie regiony naszej ojczyzny w różnych porach roku.


 [...] A czy znasz ty, bracie młody,
Twoje ziemie, twoje wody?
Z czego słyną, kędy giną,
W jakim kraju i dunaju?

 A czy znasz ty, bracie młody,
Twojej ziemi bujne płody?
Twe kurhany i mogiły,
I twe dzieje, co się śćmiły?

 A czy wiesz ty, co w nich leży?
O, nie zawsze, o, nie wszędzie,
Młody orle, tak ci będzie,
Jako dzisiaj przy macierzy!

 Trzeba będzie ważyć, służyć,
Milczeć, cierpieć i wojować!
I niejedno miłe zburzyć,
A inaczej odbudować...

 Kto tam zgadnie, gdzie osiędziesz,
Jaką wodą w świat popłyniesz,
W której stronie walczyć będziesz
I od czyjej broni zginiesz?...

 Wyleć ptakiem z tego gniazda,
Miłać będzie taka jazda,
Spojrzyć z góry na twe ziemie
I rodzime twoje plemię... [...]

 [...]Na południu w jasne chmury
Wystrzeliły sine góry!
Za górami, za lasami
Poszedł Beskid granicami!
Wziął się, kędy Wisły źródła,
A zaginął ,;w Czarnym Lesie",
Kędy zwierz się w gawrach kudła,
A ku równiom Świeca rwie się.

 Tam to szumią górskie wody,
Wierzchem ćmią się jaworzyny
I woń ronią połoniny,
I jelenie wieją chłody!
A Beskidem płyną chmury
W czarne lasy, w silne góry... [...]

 [...]Jak potopu świata fale
Zamrożone w swoim biegu,
Stoją nagie Tatry w śniegu,
By graniczny słup zuchwale!
Biodra Tatrów las osłania,
Ponad nimi stoi chmura,
A po halach wiatr przegania
Uronione orle pióra [...]

 [...] Każda skała z Tobą gada;
Wiatr, co w równiach ledwo wieje,
Z nóg tam garnie - deszcz, co pada,
To już w turniach śniegiem sieje [...]


         Wincenty Pol – bard bojów listopadowych i wielki uczony, poeta narodowy zmarł 2 grudnia 1872 roku w Krakowie i w końcu spoczął w grobach zasłużonych na Skałce.


 Miłość — miłość i ofiara!
To narodu rola stara ,
Którą przeszedł pług!
Taką rolę wyoraną —
Polskiej dziatwie w spadku dano
A siał ją sam Bóg!
Gdzież śpiewaki? — Było tylu!
Dziś ostatni już na chylu
Pieśń ostatnią gra! —
Gdzież słuchacze? — Ach! jak wielu
Do jednego biegło celu...
A dziś — kto ich zna?!
Tą miłością, jakąm witał
I o serca Wasze pytał,
Żegnam dzisiaj Was,
Resztą pieśni niedogranych
I pamiątek ukochanych...
Czas do domu — czas!...


         Są ludzie, którzy nie tylko w dziejach nauki, ale i swych narodów znaczą pewną epokę. Do takich wyjątkowych ludzi zaliczyć należy Wincentego Pola, który zapisał się złotymi zgłoskami jako poeta patriota, geograf, podróżnik, badacz ziem polskich oraz wybitny krajoznawca.

         Wincenty Pol to człowiek, któremu los nie szczędził blasku sławy, a jednocześnie nie poskąpił cierpień i niepowodzeń. Człowiek, który przemierzał wszystkie ziemie polskie i pół Europy, który był darzony uznaniem przez współczesnych, a zarazem znał gorycz ubóstwa i kraty więzienia.

         W 1873 roku - rok po śmierci Wincentego Pola - tak pisał o nim inny wielki polski poeta, Adam Asnyk:


„Na grobie Wincentego Pola”

 Ciebie, ach, duchy zawiodły łaskawe
Do zdrojów przeszłej pokoleń wielkości
I moc ci dały dawną wskrzesić sławę,
I ubrać w ciało rozsypane kości.

Na znak twój - przeszłość uśmiechnięta wstała
I kipi życiem rycerskiej drużyny;
W bojowym szyku proporce rozwiała,
Znów na orężne gotując się czyny.

Znów chrzęszczą zbroje i husarskie skrzydła,
I z wzdętą piersią arabskie rumaki
Rwą się do boju pomimo wędzidła,
I przelatują jak huragan jaki!

Szlacheckie dworki wypełnione zgiełkiem,
Braterskie uczty, sejmiki i kłótnie -
Wszystko to miga tęczowym światełkiem,
Drży w tonach pieśni uroczo i smutnie.

Wszystko powstało i wszystko ożyło!
Bo śmierć jest kłamstwem, w które nikt nie wierzy
Natchnione serca znajdą pod mogiłą
Gotowych w szranki powrócić rycerzy.

Tyś znalazł słowa zaklęć, co z błękitu
Zniknione mary na świat przywołały -
A więc stać będziesz kolumną granitu:
Pomnikiem polskiej i pieśni, i chwały.



*** Powyższe informacje pochodzą z książki "Wincentego Pola bieszczadzkie ścieżki", wydanej przez Bibliotekę Publiczną w Lesku w roku 2009. Książka jest zbiorem materiałów z sesji popularnonaukowej poświęconej Wincentemu Polowi, która odbyła się w Lesku, w maju 2007r. Publikacja powstała z inicjatywy Ewy Bal-Baranowskiej oraz Ryszarda Paszkiewicza.


SZCZEGÓŁOWY ŻYCIORYS WINCENTEGO POLA

Pełny tekst "Pieśni o ziemi naszej"